Wyspy Galapagos
Inspiracją i motorem napędowym wielu z naszych podróży jest miłość do przyrody w jak najmniej zmienionej przez człowieka postaci. Z tego też powodu Wyspy Galapagos od dawna znajdowały się na naszej podróżniczej liście marzeń. Na niepowtarzalny świat przyrody Wysp Żółwich składa się ogromne bogactwo gatunków endemicznych (czyli spotykanych tylko w tym konkretnym miejscu), w tym plejada takich zwierzęcych osobliwości, jak olbrzymie żółwie słoniowe, morskie legwany, czy sławne zięby Darwina. Trudno o bardziej spektakularne i unikatowe doświadczenie obcowania z przyrodą niż to, które oferują Wyspy Galapagos.
Po perturbacjach związanych z nagłą zmianą obostrzeń wjazdowych, na archipelag dotarliśmy z jednodniowym opóźnieniem, co sprawiło, że nasz plan podróży po Ekwadorze uległ kilku istotnym modyfikacjom. Jak pisaliśmy w naszej relacji z Mindo i Quito, pierwszy raz w podróży padliśmy ofiarą kradzieży. To doświadczenie dość mocno nas poturbowało i wpłynęło na nasz odbiór Ekwadoru. W związku z tym faktem oraz koniecznością przebukowania biletów na Galapagos zdecydowaliśmy się przedłużyć pobyt na wyspach i tym samym zrezygnowaliśmy z planowanej podróży do Baños.
Wyspy Galapagos reklamy nie potrzebują i bynajmniej nie zachęcamy do masowej turystyki w tej rejon świata. Zaślepieni miłością do tego wciąż dziewiczego zakątka sugerowalibyśmy wręcz, by kochać go na odległość :). Nie potrafimy jednak zaprzeczyć temu, że nami Wyspy Galapagos absolutnie zawładnęły i nie dają o sobie zapomnieć.
Najpierw praktykalia:
W związku z potrzebą monitorowania czasu, jaki turyści spędzają na Wyspach Galapagos, ekwadorski rząd wprowadził obowiązek rejestracji podróżnych jeszcze przed wylotem. Zarówno na lotnisku w Quito, jak i w Guayaquil przed odprawą w specjalnym punkcie należy zakupić “Galapagos Transit Card”, której koszt wynosi 20 $. Zaraz po przylocie na Wyspy Galapagos obowiązuje ponadto jednorazowa opłata w kwocie 100$ od osoby za wstęp na teren Parku Narodowego. Płatności kartą nie są akceptowane, dlatego należy mieć przy sobie gotówkę. Dodatkowo, trzeba doliczyć koszty transferu statkiem pomiędzy wyspami, kurs na trasie San Cristobal – Santa Cruz (niezależnie od kierunku) kosztuje 25 $.
Przygotowując się do podróży na Galapagos należy zadbać o to, aby w bagażu nie przewozić zwłaszcza nasion i pestek roślin, które mogą okazać się inwazyjne dla lokalnego ekosystemu. W osobnym wpisie poświęcimy więcej miejsca kwestiom związanym z ochroną gatunkową na wyspach, których zwiedzanie dla nas było i na długo pozostanie lekcją z mądrej miłości do natury.
Nasz pobyt na Galapagos ograniczyliśmy do odwiedzin na dwóch wyspach: San Cristobal i Santa Cruz. Oto, dlaczego:
SAN CRISTOBAL
Na San Cristobal, czyli wyspie świętego Krzysztofa, zdecydowaliśmy się zostać najdłużej. Od początku najbardziej zależało nam na tym, aby z bliska móc podziwiać zwierzęta, które stały się inspiracją teorii ewolucji Darwina. Pod tym względem San Cristobal z nawiązką zaspokoiło nasze oczekiwania. W stolicy archipelagu – Puerto Baquerizo Moreno żyje bowiem z pewnością więcej lwów morskich niż ludzi. Niczym nie niepokojone lwy morskie wylegują się w poprzek głównych dróg, kładą się na kładkach tarasując przejścia, beztrosko pochrapują na ławkach, gramolą po schodkach na molo, ale i wdają w krwawe sprzeczki. Na San Cristobal niebo przecinają mewy i fregaty, w lokalnym porcie paradują pelikany, a na gorących skałach wylegują się prychające solą morską iguany. Wszystko powyższe spełnia według nas kryteria przyrodniczego raju.
Na temat wyspy
San Cristobal jest najdalej na wschód wysuniętą wyspą archipelagu, a zarazem jedyną, na której znajdują się naturalne zasoby wody pitnej (w lagunie El Junco, o czym później). Jest to wyspa przyrodniczo niezwykle różnorodna – zdecydowanie bardziej suchy zachód różni się krajobrazem od żyznego i bardziej wilgotnego wschodu wyspy, o czym mogliśmy się przekonać w trakcie zaledwie 40 minut podróży z jednego jej krańca na drugi. (Warunki przyrodnicze i pogodowe na wyspie potrafią zmienić się diametralnie, dlatego warto mieć przy sobie coś cieplejszego.) Niemal całe życie miejskie na San Cristobal skupione jest na zachodnim wybrzeżu – w odległości spaceru można nawigować między portem, lotniskiem a infrastrukturą gastronomiczną i hotelową, w Puerto Baquerizo Moreno znajdują się także trzy bankomaty.
San Cristobal, czyli sanktuarium dzikiej przyrody
Wyobraźcie sobie nieustanne towarzystwo wszędobylskich zwierząt, piękne plaże i panoramy, przyjemny wiatr od oceanu oraz, co dla nas zaskakujące, najpyszniejsze sashimi. Witajcie na San Cristobal.
Oto szczegółowe powody, dla których marzymy, aby wyobraźnia fundowała nam permanentne deja vu z San Cristobal w tle. Zwiedzanie wyspy rozpoczęliśmy od jej południowo-wschodniego wybrzeża:
1. Playa de Oro
Playa de Oro jest małą plażą w centrum miasteczka, zlokalizowaną zaraz nieopodal portu. Niezależnie od pory dnia stanowi cudowną scenerię, na tle której można obserwować życie lwów morskich bez konieczności zapuszczania się w głąb wyspy. Na złotej plaży wielokrotnie widywaliśmy samice karmiące młode. Cudowny, wzruszający widok, który na trwałe zapisuje się w pamięci.
2. La Loberia
Plaża ta zawdzięcza swoją nazwę lwom morskim (lobos marinos), których liczne kolonie wylegują się tam w słońcu. To również bardzo popularne miejsce do praktykowania snorkelingu. Na La Loberii po raz pierwszy mieliśmy okazję spotkać żółwie morskie leniwie pływające po oceanicznym dnie. Zejście do wody jest początkowo dość płytkie, jednak bardzo kamieniste, dlatego też należy pamiętać o butach do wody.
Na La Loberii przekonujemy się, że lwy morskie są zwierzętami bardzo terytorialnymi. Samce stojące na straży stada często wydają serię ryków, którymi odstraszają potencjalnych konkurentów. Obserwowanie tego pokazu siły przypomina kadry z filmów National Geographic. Z tą tylko różnicą, że zamiast zamszowego głosu Davida Attenborough wokół rozbrzmiewa szum fal z impetem rozbijających się o skały.
Prosto z plaży La Loberia można udać się na trekking, prowadzący do klifu, na którego ścianie gniazdują liczne gatunki ptaków. Droga do klifu wiedzie wśród mangrowców oraz wulkanicznych kamieni, na których wylegują się legwany morskie. Skały stanowią znakomity kamuflaż dla tych zwierząt, dlatego też przemierzając szlak należy ostrożnie stawiać kroki, by nie nadepnąć na śpiącego w najlepsze Godzillę. Na La Loberii iguany morskie występują licznie. Można je spotkać także nurkujące w wodzie.
Spore wrażenie robi również spektakl fal tłukących o skały klifu. Widok, od którego zdecydowanie trudno nam było oderwać wzrok.
3. Plaża Mann
W naszym odczuciu jest to zdecydowanie najciekawsza, choć nie najpiękniejsza z plaż na San Cristobal. Pokochaliśmy ją za możliwość wylegiwania się i kąpieli w towarzystwie licznie tam zgromadzonych i wyjątkowo łagodnie usposobionych lwów morskich, które gramolą się na ręczniki plażowiczów oraz niemniej chętnie pływają w pobliżu surferów. Możliwość interakcji z tymi zwierzętami zdecydowanie zalicza się do “highlightów” naszego pobytu na San Cristobal, a plaża Mann jest jednym z najlepszych miejsc, w których można tego doświadczyć. Nieopodal plaży znajdują się ponadto mini-bary z prostym menu.
4. Interpretation Centre
Interpretation Centre jest znakomitym źródłem wiedzy na temat geologii oraz historii Wysp Galapagos. Choć ze względu na późną porę nie zabawiliśmy tam długo, udało nam się trochę poszerzyć naszą wiedzę.
Z tego miejsca wiodą także liczne szlaki do plaży Las Tijeretas. Spacerując po drewnianych pomostach, w otoczeniu kaktusów, po raz kolejny musieliśmy dobrze patrzeć pod nogi, by nie zbudzić drzemiących lwów morskich.
5. Plaża Las Tijeretas
Chociaż miejsce to rekomendowano nam jako najlepszą lokalizację do snorkelingu na San Cristobal do korzystania na własną rękę, miejsce to niestety niczym nas nie ujęło. Do głębokiej wody w kolorze atramentu wskakuje się wprost z małego kamiennego podestu. Kiedy my odwiedziliśmy Las TIjeretas, prądy były dość silne, a woda bardzo zimna, co zdecydowanie nie zachęcało do dłuższych eksploracji podwodnego świata. I trzeba było determinacji Pawła, żeby do wody w ogóle wskoczyć.
Z wizytą na wschodnim krańcu wyspy
Zdecydowanie bardziej dziewicze jest wschodnie wybrzeże wyspy. W trakcie jednodniowej wyprawy na drugi kraniec San Cristobal warto połączyć kilka atrakcji. Wszystkie te miejsca odwiedziliśmy z kierowcą opłaconym za pośrednictwem naszego hotelu.
1. Galapaguera (Cerro Colorado)
Wizyta w rezerwacie olbrzymich żółwi słoniowych jest jedyną okazją, by na San Cristobal spotkać te majestatyczne i ikoniczne dla Galapagos zwierzęta. Na wyspie Świętego Krzysztofa żółwie te niestety nie występują w środowisku naturalnym. Istotnym i absolutnie nie do pominięcia wstępem do zwiedzania jest spotkanie z przewodnikiem, który zapoznaje nas z misją Cerro Colorado oraz przekazuje praktyczne uwagi, jak bezpiecznie i nieinwazyjnie (!) dla siebie oraz zwierząt przemieszczać się po parku. Misją rezerwatu jest przede wszystkim reprodukcja i ochrona żółwi olbrzymich. To w rezerwacie żółwi po raz pierwszy dowiadujemy się także o istnieniu “Manzanillo trees”, trujących “jabłonek”, których mleczny sok oraz owoce drażniąco wpływają na oczy i skórę. Drzewa te są naturalnym elementem ekosystemu sprzyjającego żółwiom, dlatego też gęsto porastają teren Galapaguery. Choć śmiertelnie niebezpieczne dla ludzi, trujące jabłuszka są przysmakiem gigantycznych żółwi oraz niektórych ptaków. W rezerwacie dowiadujemy się wielu fascynujących szczegółów z życia, rozrodu i ochrony żółwi. W Galapaguerze mieliśmy także okazję widzieć pojedynek “na szyje” tych dość powściągliwych zwierząt. W przeciwieństwie do ludzi, wśród żółwi słoniowych dominującym jest bowiem nie ten spośród samców, który ma najmocniejszą głowę, lecz szyję.
2. Plaża Puerto Chino
Plaża w kształcie chińskiego kapelusza w naszym rankingu zalicza się do najpiękniejszych plaż świata. Jej turkusowe wody pięknie kontrastują na tle horyzontu i zdecydowanie zachęcają, by zanurzyć się w nich i spędzić tak resztę dnia. Jak dowiedzieliśmy się od miejscowych, plażę Puerto Chino otulają wulkaniczne skały, na których niemal zawsze można spotkać pary głuptaków niebieskonogich. Jest to zdecydowanie ta z plaż, na których bylibyśmy szczęśliwi nawet jako rozbitkowie.
3.Laguna El Junco
Naszym ostatnim przystankiem na flance wschodniej jest jezioro El Junco, które powstało w głębokim wulkanicznym kraterze. Na szczyt krateru prowadzą drewniane schodki otoczone endemicznym lasem Miconia, dla którego bezpośrednim zagrożeniem jest inwazyjna jeżyna. Laguna zazwyczaj spowita jest gęstą mgłą, jednak cierpliwość i dłuższy odpoczynek w tym miejscu zdecydowanie popłacają. Nam na chwilę udało się zobaczyć El Junco w pełnej krasie, kiedy wiatr przepędził mgłę i ukazał nam się krater wypełniony turkusową (i słodką) wodą.
360 [stopni] dookoła wyspy
Jednym z najatrakcyjniejszych sposobów zwiedzania San Cristobal jest wycieczka dookoła wyspy, tzw. “360 stopni tour”. Na wyprawę należy zarezerwować cały dzień – zaczyna się wczesnym rankiem i kończy po południu. Na wyspie jest wiele agencji turystycznych organizujących wyprawy wokół San Cristobal. My skorzystaliśmy z usług agencji Eco Fishing Tour. W cenie wycieczki otrzymaliśmy kompletne wyposażenie do snorkelingu (wraz z instruktażem), pyszny lunch oraz sashimi ze świeżo złowionego tuńczyka. Jak sama nazwa agencji wskazuje, jej właściciele są entuzjastami ekologicznego wędkarstwa i świadomej turystyki. Przewodnicy w umiejętny sposób dzielą się swoją wiedzą na temat Galapagos i ewidentnie kochają ten kawałek świata. W trakcie wycieczki łodzią dotarliśmy do najbardziej emblematycznych miejsc na wyspie, niektórych nieosiągalnych drogą lądową:
Oto nasze przystanki w trakcie całodniowej wycieczki wokół wyspy:
1. Bahia Rosa Blanca (Rose Blanca Bay)
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od krótkiego trekkingu. Trudno oddać piękno i wyjątkowość tego miejsca. Poza odwiedzinami u głuptaków, w spokojnej zatoczce mieliśmy okazję obserwować żółwie morskie, rekiny i raje, a następnie udaliśmy się na snorkeling w przyjemnych i przejrzystych wodach zatoki. Plaża jest absolutną perełką tak pod względem przyrodniczym, jak i estetycznym.
2. Punta Pitt.
Plaża zlokalizowana jest na wschodnim wybrzeżu wyspy i złożona z wulkanicznego tufu. Jest zarazem jedynym miejscem na wyspie San Cristobal, gdzie można spotkać wszystkie trzy gatunki głuptaków (nam udało się spotkać tylko głuptaki niebieskonogie).
3. Bahia Sardina
jest kolejnym punktem wyprawy. Po lunchu zjedzonym na statku czekał nas godzinny relaks na plaży o turkusowych, przejrzystych wodach.
4. Cerro Brujo
czyli Wzgórze Wiedźmy podziwialiśmy z łodzi
5. Kicker Rock
Ostatnim i najbardziej spektakularnym przystankiem wycieczki wokół San Cristobal jest Kicker Rock (Leon Dormido). Po Łuku Darwina (runął do wody w maju 2021 r.) jest zdecydowanie najbardziej ikoniczna dla Galapagos formacja skalna oraz świetne miejsce do nurkowania i snorkelingu. W głębokich i przejrzystych wodach wokół Kicker Rock można spotkać rekiny, mieczniki, rozgwiazdy, wielkie koniki morski, raje oraz lwy morskie. Niestety, w morskich głębinach nie udało nam się wypatrzyć rekinów młotów, ale zanurzenie w głębokich wodach w bezpośredniej bliskości skał i tak dostarcza ogromnej dawki emocji.
Nasza wyprawa wokół wyspy była w 100% satysfakcjonująca, pełna naprawdę unikalnych doświadczeń i wrażeń. Dająca nowe spojrzenie na wyspę oraz jej przebogaty podwodny świat.
Praktykalia:
Osoby wrażliwe na pół godziny przed podróżą powinny zażyć środki przeciw chorobie lokomocyjnej (przewodnicy są w nie zaopatrzeni). Wycieczki wokół wyspy organizowane są przez drobne lokalne jednostki pływające, dlatego też trzeba przygotować się na mocne kołysanie. Koszt całodniowej wycieczki wynosi 150 $ od osoby. Cena zawiera posiłek główny, przekąski oraz wodę, a także sprzęt oraz pianki do nurkowania/ snorekelingu.
SANTA CRUZ
W porównaniu do San Cristobal, wyspa Santa Cruz jest dużo gęściej zaludniona. Ta konstatacja od momentu przypłynięcia na wyspę nie wzbudziła naszego entuzjazmu. Puerto Ayora – miasteczko, w którym się zatrzymaliśmy – posiada zdecydowanie lepiej rozwiniętą infrastrukturę turystyczną. Santa Cruz nie jest z pewnością kameralną wysepką “in the middle of nowhere” – za sprawą rozwiniętej branży turystycznej niestety nieco zatraca koloryt miejsca odizolowanego od świata, ale i posiada bogatszą ofertę gastronomiczną oraz hotelową.
1. Instytut Badawczy im. Karola Darwina.
Na Santa Cruz warto wybrać się jednak choćby po to, by poznać losy samotnego George’a, dowiedzieć się, że żółwie stają się formalnie pełnoletnie w wieku lat 40, a przede wszystkim – spotkać je spacerujące na wolności.
Obowiązkowym punktem pobytu na Santa Cruz jest wizyta w Instytucie Badawczym im. Karola Darwina i od tego punktu zaczęliśmy naszą wizytę na wyspie. Odwiedzającym centrum badawcze w zwiedzaniu ośrodka towarzyszą przewodnicy, którzy dbają przede wszystkim o bezpieczeństwo żółwi. Jak dowiedzieliśmy się, zaledwie cztery lata temu doszło do kradzieży 120 osobników z ośrodka na wyspie Isabela, co wzmogło czujność przewodników i sprawiło, że zwierzęta zostały częściowo odizolowane od zwiedzających. W Stacji Badawczej przechowywane jest zabalsamowane ciało samotnego George’a (Lonesome George), którego życie jest świadectwem, że gatunki przyrodnicze giną na naszych oczach, ale i symbolem wysiłków podejmowanych na rzecz ochrony gatunkowej. Samotny George, nazywany również “najstarszym starym kawalerem” był ostatnim przedstawicielem podgatunku żółwia Chelonoidis nigra abingdonii, znalezionego na należącej do archipelagu Galapagos wyspie Pinta. Aż do śmierci w 2012 roku George mieszkał w centrum Darwina na Santa Cruz, gdzie przez wiele lat kojarzono go w pary z biologiczne spokrewnionymi samicami. Ściśle rzecz ujmując George nie był więc kawalerem, nigdy jednak nie doczekał się potomstwa.
2. Tortuga Bay
W wielu rankingach zaliczana jest do najpiękniejszych plaż świata. Jest to zarazem najdłuższa z plaż na Galapagos pokrytych sypkim, białym piaskiem (powstałym ze sproszkownych koralowców i muszli). Na plażę można dostać się taksówką wodną z Puerto Ayora lub wyznaczoną trasą (około 3 km). Na zamkniętej części plaży, położonej tuż za pasem mangrowców, można bezpiecznie pływać i snorkować pośród małych rekinów tygrysich. Na plażę chętnie przylatują również zięby Darwina oraz dumnie przechadzają się morskie legwany.
3. El Chato
jest to prywatny rezerwat żółwi, w którym można poczuć się trochę jak w Jurassic Parku. Na ogromnych połaciach terenu przechadzają się gigantyczne żółwie, o których zwyczajach opowiadają wolontariusze, uczący m.in. jak odróżniać płeć i wiek tych dostojnych olbrzymów. Dodatkową atrakcją tego miejsca są również tunele lawy, które zostały odpowiednio zabezpieczone, posiadają schody i oświetlenie.
Przejazd taksówką z centrum Puerto Ayora do rezerwatu El Chato wyniósł 35 $, Za wstęp do rezerwatu zapłaciliśmy 5$ od osoby.
4. Lokalne targowisko ryb i owoców morza.
Targ rybny jest prawdziwą atrakcją wyspy. To niezwykłe na własne oczy móc zobaczyć walkę kilku gatunków zwierząt o kawałek ryby rzuconej przez miejscowych rybaków.
5. Cmentarz w Puerto Ayora,
który okazał się ciekawostką kulturową i społeczną. Rzadko fotografujemy miejsca pochówku, jednak galapagoska kultura upamiętniania zmarłych wydała nam się niezwykle barwna, pełna pamiątek pozwalających ożywiać wspomnienia, pozbawiona patosu i radosna.
Subiektywny ranking plaż odwiedzonych przez nas na Galapagos:
1. Plaża Mann na San Cristobal plaża, na której w doskonałej symbiozie lwy morskiej koegzystują z człowiekiem. To nasze spełnienie marzeń o międzygatunkowej relacji z nieoswojoną, ale przyjazną przyrodą. I ukochana plaża na Wyspach Galapagos.
2. Tortuga Bay w wielu rankingach zaliczana jest do najpiękniejszych plaż świata, o czym mogliśmy przekonać się na własne oczy. Świetne miejsce, aby obserwować morskie iguany schodzące do wody.
3. Puerto Chino piękna i nieco schowana przed światem plaża o turkusowej wodzie i sypkim jak puder, białym piasku.
4. La Loberia wyspa fok, iguany wygrzewające się na słońcu
5. Punta Pit była podobno pierwszym fragmentem wysp Galapagos, który ze statku Beagle zobaczył Darwin
Działaj lokalnie, myśl globalnie!
Wyspy Galapagos są niezwykłe. Kocha się je miłością bezinteresowną i bezwarunkową. Chociaż 96.7% obszaru Wysp Galapagos aktualne stanowi teren Parku Narodowego, te wyjątkowe na światową skalę wyspy bezpowrotnie zmieniają się pod wpływem decyzji człowieka i od niego w dużej mierze zależy, jakie będą dalsze ich losy. Zobaczenie tego fragmentu świata, poza zderzeniem z wielkim, naturalnym pięknem, było dla nas też bolesną kolizją ze wszystkim tym, co do tego miejsca wniosła ze sobą cywilizacja.
Na Galapagos nie ma zasobów słodkiej wody, poza jeziorem El Junco na San Cristobal, o czym wspominaliśmy opisując tę wyspę. Posmak słonej wody utrzymuje się na skórze, ale i np. na talerzach, co wyraźnie wpływa na odbiór smaków potraw serwowanych na Santa Cruz i nieustannie przypomina jak bardzo jesteśmy uprzywilejowani, mieszkając w Europie – bogatej cywilizacyjnie, pełnej udogodnień. Woda jest dobrem luksusowym.
Chociaż na co dzień o tym nie myślimy, na naszych podeszwach przenosimy całe ekosystemy. To dlatego przyjeżdżając na Wyspy należy poddać się dokładnej dezynfekcji, wyczyścić podeszwy butów, przejść przez obszar kwarantanny. Nigdy przecież nie podejrzewaliśmy, że smakowita i z naszej perspektywy zupełnie nieszkodliwa jeżyna, może być destrukcyjna, a stanowi główne zagrożenie dla endemicznych lasów na San Cristobal.
Dla Wysp Galapagos wielkim zagrożeniem okazało się również sprowadzenie inwazyjnych gatunków zwierząt gospodarskich, takich jak kozy i świnie, które doprowadziły do zniszczenia traw stanowiących naturalny pokarm żółwi. W konsekwencji zwierzęta te częściowo wymarły, a ekolodzy od wielu lat starają się odtworzyć ich populację. Introdukcja obcych gatunków rzadko kończy się dobrze.
Kolejnym istotnym problemem, na który uwrażliwia pobyt na Galapagos, jest zanieczyszczenie ekosystemu mikroplastkiem. Więcej na temat dowiedzieliśmy się już po powrocie z Ekwadoru z artykułu na portalu EurekAlert!, opartego na niedawnej publikacji „Plastic contamination of a Galapagos Island (Ecuador) and the relative risks to native marine species” [https://www.eurekalert.org/news-releases/831382]. Naukowcy z Uniwersytetu w Exeter, badający poziom zanieczyszczenia plaż na San Cristobal, dowiedli, że “około 2% „makroplastiku” (przedmioty i fragmenty większe niż 5 mm) zostało zidentyfikowane jako pochodzące z wysp. Rzeczywista liczba może być wyższa, ale wyniki badania zdecydowanie wskazują, że większość plastiku dociera do Wysp wraz z prądami oceanicznymi”, co oznacza, że ochrona gatunkowa Galapagos nie może ograniczać się tylko do działań lokalnych. Choć w naszym odbiorze Punta Pitt należy do dziewiczych, niczym nie skażonych plaż, wspomniane studium dowodzi, że miejsce to jest szczególnie zanieczyszczone i zagrażające dla populacji legwanów morskich Godzilla, które licznie tam występują. Działaj lokalnie, myśl globalnie!
Do aktywnych obrońców ekosystemu Galapagos należy Leonardo DiCaprio. Za pośrednictwem organizacji Re:wild hollywoodzki aktor przekazał 43 mln dolarów na ochronę oraz odbudowę pierwotnej bioróżnorodności Galapagos.
Więcej na temat działań organizacji znajdziesz tutaj: https://www.rewild.org/.
Źródła:
Galápagos: An Encyclopedia of Geography, History, and Culture
Autorzy Randy Moore